Kącik Limerykowy

Numer 1 (marzec 2003)


Prawdopodobnie, jako uczniowie naszego elytarnego liceum doskonale wiecie, co to takiego limeryk. Ale naszą piękną gazetkę czytują także ludzie spoza szkoły (czytaj: niekoniecznie wszechstronnie wykształceni i ukulturalnieni ;-)), którzy mogą nie mieć o tym pojęcia, więc postaram się nieco przybliżyć zagadnienie...

There once was an old man of Lyme
Who married three wives at a time;

When asked, "Why a third?"
He replied, "One's absurd!
And bigamy, sir, is a crime."
(William Cosmo Monkhouse)

Ten limeryk pochodzi z Anglii - domniemanej ojczyzny limeryków. Tam też rozpowszechniły się one najbardziej. A teraz coś z zupełnie innej beczki:

Raz pewna (gruba) praczka na Bródnie
Miała dewizę (życiową) „Brud - Nie!”
Zachodził do niej pewien artysta,
Co mawiał: „Tak! Tylko czysta!
Od spirytusu się chudnie”.
(Stanisław Balbus)

Limeryk jest rymowaną anegdotą. Pierwszy wers przedstawia głównego bohatera i miejsce akcji. Wers ten najczęściej kończy się nazwą miejscowości:

Płetwonurkowi z miasta Pekin

W następnej linijce powinna się zawiązać akcja i pojawić zapowiedź dramatu, konfliktu, kryzysu. Może się też objawić druga postać. Rymuje się z pierwszym wersem (aa):

Urodę życia odgryzł rekin

Trzeci i czwarty wers w klasycznym limeryku jest zawsze krótszy; chodzi o to, by wzmocnić efekt niespodzianki. W tym miejscu rozgrywa się zasadnicza akcja, tu mamy do czynienia z kulminacją wątku dramaturgicznego. Pojawia się nowy rym (bb), który silnie wiąże ze sobą oba te wersy.

I choć czytał Mao,
Lecz nie odrastao,

Ostatnia linijka przynosi rozwiązanie, najlepiej nieoczekiwane, nonsensowne, i ma się rozumieć, zabawne. Kiedyś była echem linijki pierwszej, ale większość współczesnych limerystów zrezygnowała z tego, uważając, że takie powtórzenie zubaża i treść, i formę.

Więc pracował jako damski manekin.
(Maciej Słomczyński)

Schemat fabularny jest prosty, jak w klasycznym limeryku przystało: bohater pochodzący z określonego miejsca robi (tu raczej: zdarza mu się) coś niezwykłego, co pociąga za sobą zaskakujące (dla czytelnika) następstwa.

(Schemat fabularny, podobnie jak teksty limeryków, zaczerpnąłem z książeczki Anny Bikont i Joanny Sczęsnej pt. „LIMERYKI, czyli o plugawości i promienistych szczytach nonsensu”.)

Ale właściwie nie po to jest Skafander, żeby przedrukowywać cudze teksty. Dlatego chciałbym Was zachęcić do współtworzenia tego Kącika. W jaki sposób? Po prostu piszcie limeryki. Wbrew pozorom, nie jest to taka prosta sprawa - istnieją określone ramy, w których twórca musi (a właściwie: powinien) się zmieścić. Spróbujcie swoich sił! Wyniki tych prób przesyłajcie niezwłocznie na mój adres: macmat@staszic.waw.pl. Ocenimy, docenimy, zamieścimy... Póki co pozwolę sobie przytoczyć własne wypociny:

Pewnemu wuefiście w Staszicu
Często mars gości na licu.
Uczniowie grzecznie udają,
Że się go obawiają,
Lecz wiedzą, że to tylko dla picu...

Był pewien belfer z Warszawy,
Co lubił słowne zabawy.
Mówiąc swoje „kawałki”,
Wyśmiewał łyse pałki.
Choć sam był cokolwiek łysawy...
(Człowiek O Pięknym Imieniu)

Temat jest dowolny - możecie wziąć przykład ze mnie i napisać coś o nauczycielach, albo wymyślić coś kompletnie innego. Liczę na Waszą inwencję! Przy okazji konkurs z nagrodami: O kim traktują moje limeryki (dwaj różni nauczyciele)? Ten, kto pierwszy przyśle prawidłową odpowiedź, dostanie NoName'a :-)

Problem z limerykami polega na tym, że te najzabawniejsze często nie nadają się do druku w gazetce szkolnej, ze względu na sporą dozę plugawości. Dlatego polecam pogrzebać w internecie – znajdziecie tam nieprzebrane bogactwo utworów z tego gatunku w różnych językach. Pomoże to Wam lepiej rozeznać się w temacie przed tworzeniem własnych dzieł...


Poprzedni     Strona główna     Następny