Kącik Limerykowy

Numer 6 (wrzesień 2003)


Heeej, obrodziło limeryków, hej! No naprawdę, jestem pod wrażeniem i moje gratulacje i wszystkiego najlepszego i chylę czoła i kłaniam się w pas! Zaprawdę, zaprawdę stanęliście na wysokości siusiaka... znaczy się zadania! Dostałem całą masę przecudnej urody limeryków, które spieszę zaprezentować, poczynając od dzieła sławetnego manfreda, który swoją twórczością rozświetla łamy Skafandra i który uswietnił również mój skromny Kącik...

Pewien poeta z Podkowy
Rzekł kiedyś: „Nie ma mowy
Limeryków nie piszę!”
- Teraz przerwa na ciszę...
Bo doszło do głowy, że owy gotowy
(manfred)

Dzieła tego limerykopisa już nie pierwszy raz pojawiają się w tej rubryce. Tym razem ostrze swego ciętego pióra kieruje w stronę mojej osoby, by za chwilę odwrócić je o sto osiemdziesiąt stopni i samego siebie ugodzić zgrabną autoironią:

Sprytny CzłOWIeK z Komorowa,
Skafandra wielka ozdoba,
Zbiera nasze limeryki,
Wrzuca do swej rubryki
I wierszówkę w kieszeń chowa.

Człowiek pewien spod Warszawy
Dziwne posiadał obawy.
I choć pisze do Kuriera
To pseudonim wciąż przybiera
A pseudonim ma głupawy.
(Karakuliambro)

Zacnej urody limeryczek dostarczył mi debiutujący na tych łamach Thomsson, znany dotychczas jako dzielny operator ksero:

Jeden chłop-sybaryta
Lubił najeść się do syta.
I popić też lubił zdrowo
Bo mocną odznaczał się głową
„Tylko jeden?” - ktoś zaraz zapyta...
(Thomsson)

Na koniec mój własny, niezbyt zgrabny limeryk:

Pewien mały chłopczyk w mieście Osaka
Po biurowcu biegał czasem na bosaka,
A raz latał cały goły.
Szybko przestał być wesoły,
Bo drzwi w windzie przycięły mu siusiaka...
(Człowiek O Pięknym Imieniu)

Kącik Limerykowy jest otwarty na Waszą twórczość. Pisanie limeryków to nic trudnego! Jeżeli uda się Wam coś napisać, ślijcie do mnie: macmat@staszic.waw.pl


Poprzedni     Strona główna     Następny